Legenda o utopcu z Przemyśla
Dawno dawno temu
W dalekiej przeszłości na ziemiach gdzie znajduje się dzisiejszy Przemyśl, stał gród. W grodzie tym mieszkał mały Radosław, którego wołali Radko. Był on wesoły i radosny i zawsze chętnie spędzał czas na psotach i swawolach. Jak inne dzieci Radko marzył o ochłodzie w wodach Sanu. Jednak marzenie to nie było osiągalne z powodu czającego się w tutejszych wodach utopca.
Utopiec była to kreatura straszna i wyjątkowo psotna. Straszył mieszkańców, przeszkadzał w pracy i tylko czyhał, aż ktoś nieopatrznie zbliży się do wody, aby go pochwycić. Dzieci bały się więc strasznie rzeki i unikały jej, jak mogły.
Radko, nie był wyjątkiem i kiedy przyszło mu zastąpić ojca przy wyciąganiu ryb, był nie lada przestraszony. Poszedł jednak nad wodę i zabrał się za robotę. Ręce mu się trzęsły ale początkowo wszytko szło gładko. Chłopiec odprężył się więc nieco, aż nagle jedna z sieci zahaczyła o coś na dnie. Radko, ze strachem zanurzył ręce, aby ją oswobodzić. Nie trwało długo zanim utopiec pochwycił go i wciągnął do wody. Nie minęło dużo więcej, a Radko był już blisko daleko od brzegu. Gdy odzyskał zmysły, zorientował się, że leży w wilgotnym błocie, a wokół niego są kamienne ściany. U wylotu jaskini siedział utopiec i pilnował go.
Kiedy straszydło zorientowało się, że chłopiec oprzytomniał, powitało go. Radko, był trochę przestraszony i błagał, aby nie robić mu krzywdy. Utopiec jednak ani myślała to robić. Oznajmił, że Radko wraz z innymi dziećmi będzie od dzisiaj jego towarzyszem. Zdradził, że czuje się samotny i nie wypuści Radka właśnie z tego powodu. Następnie powiedział chłopcu, że w głębi jamy jet inny chłopiec, który dotrzyma mu towarzystwa, kiedy on bezie psocił i poszedł sobie.
Radko, chcąc nie chcąc poszedł w głąb groty, gdzie faktycznie znalazł chłopca. W nieciekawym położeniu się znaleźli. Wołali i krzyczeli, jednak nikt ich nie słyszał. W końcu Radko postanowił działać. Obmyślił, że skoro utopiec jest samotny, mógłby zamieszkać w grocie obok starego grodziska. Wiedział, że wodnik nie przeszkadzałby tam nikomu, a oni w zamian za wolność mogliby go raz na jakiś czas odwiedzać.
Dzieci omówiły dokładnie swój plan, a kiedy tylko utopiec do nich zawitał, poinformowały go o tym. Początkowo wodnik nie chciał o tym słeszeć lecz dzieci miały dar przekonywania. Złożyły przysięgę, że do końca życia będą go odwiedzać i przynosić mu różne opowieści z miasta.
Wodnik wzruszył się i już nazajutrz przeprowadził się do nowej kryjówki. Mieszka do teraz w strumyku Ciurku gdzie można go spotkać, jak wyleguje się przy ładnej pogodzie i wypatruje nowych gości.