Diabelski młyn w Przemyślu wywołał sprzeciw konserwatora zabytków
Diabelski młyn stał się w Przemyślu atrakcją długiego weekendu. Firma, która odpowiada za pomysł i realizację, otrzymała zgodę od miasta, jednak w sprawę włączył się konserwator zabytków. Chodzi o nawierzchnię placu Niepodległości, która została naruszona przez działania ciężkiego sprzętu. Mimo że koło ostatecznie uruchomiono, to właściciel może otrzymać surową karę.
Policja zbiera dowody, a konserwator zabytków szykuje karę finansową
Na placu Niepodległości w Przemyślu pojawiła się policja, która zbiera dowody celem potwierdzenia ewentualnego przestępstwa. Niektóre źródła podają, że nawierzchnia placu nie jest zabytkowa, ale ukryte pod nią pozostałości dawnych zabudowań mogą nie znieść dużego obciążenia w postaci montażu i eksploatacji diabelskiego młyna. Konserwator zabytków nakazał natychmiastowy demontaż koła i naprawę uszkodzeń w nawierzchni placu, jednak nie dostosowano się do tego polecenia. Szacuje się, że firma, która postawiła diabelski młyn, może otrzymać nawet do 500 tys. zł finansowej kary. Czasu jednak nie da się cofnąć. Na razie atrakcja działa bez przeszkód. Co będzie dalej? Wkrótce się przekonamy.